wtorek, 13 września 2011

Powrót Batmana


Trzy lata po nakręceniu słynnego burtonowskiego "Batmana" Bruce Wayne powrócił. Należy dodać już na wstępie: w wielkim stylu.
Joker co prawda zginął w poprzedniej części, ale gama wrogów Człowieka-Nietoperza jest na szczęście na tyle szeroka, że można z niej wybrać całkiem sporo równie charyzmatycznych postaci - w tym przypadku zdecydowano się na wprowadzenie dwóch kanonicznych "szczwarccharakterów" i jednego nowego, stworzonego na potrzeby filmu.
Głównym "złym" zostaje więc niejaki Oswald Cobblepot, zwany Penguinem. Z komiksowym pierwowzorem łączy go głównie wygląd - o ile tamten był ostentacyjnie kulturalnym zbrodniarzem, o tyle ten, odegrany prześwietnie przez Danny'ego DeVito, jest, jako ten Bigda, uosobieniem chamstwa przejmującego władzę. Pomaga mu w tym bezwzględny biznesmen Max Schreck i za pomocą sprawnej propagandy lansuje obłąkanego gangstera na burmistrza Gotham. Trzecim antagonistą - a właściwie antagonistką jest była sekretarka Schrecka, Selina Kyle, którą ten próbował zamordować. Selina powraca jako Catwoman, by pomścić swoje dawne krzywdy. Trzeba dodać, że i ona z komiksową włamywaczką ma niewiele wspólnego - nawet kostiumy znacznie się różnią. Nie zmienia to faktu, że pani Pfeiffer odegrała tą rolę doskonale, a scena z miauknięciem (kto oglądał, ten wie) przeszła do historii kina.
Atmosfera - obłędna, chyba jeszcze bardziej niż w poprzedniej części. Burton balansuje na krawędzi kiczu bezbłędnie, tworząc obraz psychodeliczny jak żaden inny. Sama postać Catwoman posiada tak wiele niedomówień, że skrótowe przedstawienie fabuły filmu jest niemal niemożliwe - żeby zrozumieć, trzeba zobaczyć.
Długo by wymieniać zalety tego dzieła, bo każda scena to prawdziwy majstersztyk, dopracowany do perfekcji. Burton wspiął się na wyżyny własnych umiejętności - i nie był w tym odosobniony. Calutka obsada gra jak w zegarku, muzyka idealnie synchronizuje się z akcją, scenografia podkreśla ogólny klimat tak, że te dwie godziny oglądania przelatują w mgnieniu oka.
Polecam "Powrót Batmana" każdemu, kto chce zobaczyć, jak wygląda porządne kino superbohaterskie. A to dlatego, że on jest więcej niż porządny i więcej niż superbohaterski. Przy tym mimo wszystko łatwiejszy w odbiorze niż pierwszy "Batman" - Penguin pożerający surową rybę na konferencji prasowej to widok, którego się nie zapomina.

Ocena końcowa:
9+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz