sobota, 7 stycznia 2012

Ludzka stonoga


Słyszałem o tym filmie wiele opinii, głoszących, jakoby był niesmaczny, ohydny, odrażający, i tak dalej, i tak dalej.
No cóż, sądzę, że przy takich pogłoskach oczywistym stało się umieszczenie go na bardzo wysokiej pozycji na liście filmów do obejrzenia.
I - co tu dużo mówić - prawda jest taka, że "Ludzka stonoga" nie ma wiele nowego do zaoferowania. Poza samym motywem połączenia trójki ludzi w jeden układ pokarmowy i kilkoma dość drastycznymi scenami - choć równie ohydne można zobaczyć w niektórych odcinkach "Dr House'a" - jest to całkiem standardowy slasher. Mamy więc seryjnego mordercę, który prześladuje trójkę ludzi. Mamy więc pościgi podczas prób ucieczki (jedna jako pojedyncza osoba, druga jako stonoga), strzelaninę z policją, kolejne próby całkowitego upodlenia ofiar. Nic szczególnego.
Zdecydowanym plusem jest gra aktorska, a konkretniej rola lekarza (pozostałe są tragiczne, ale co kogo obchodzą ofiary). Doktor Heiter jest zimny, ponury i niemiecki do szpiku kości. Ma w sobie coś do doktora Mengele, takiego, jakim go opisywali więźniowie z Auschwitz.
W muzykę nie będę się specjalnie zagłębiał - zazwyczaj jest tylko tłem do płaczu i krzyków ofiar - nota bene, jakim cudem one, do cholery, płaczą, skoro mają zaszyte usta? - i nie zwraca się na nią uwagi.
Co tu jeszcze dodać? Właściwie to tyle. "Ludzka stonoga" to slasher w starym stylu z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (do którego należy pokręcona fabuła - wszak wówczas powstawały filmy o ślimakach-krwiopijcach, jogurciku zmieniającym w zombie czy ludożerczych pomidorach), z pewnymi elementami współczesnego kina grozy. Połączcie "Piątek, trzynastego" z "Piłą" - a otrzymacie "Ludzką stonogę".

Ocena końcowa:
7+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz