niedziela, 1 stycznia 2012

Inni


Tak więc zacznę od tego, że nigdy nie zaczyna się zdań od tak więc. Nie, zaraz, to nie tak miało być.
Tak więc zacznę od tego, że byłem solidnie uprzedzony do tego filmu. Zhiszpańszczona historyjka o duchach, do tego z Nicole Kidman w roli głównej? Oczekiwałem w najlepszym wypadku głupawego, bezbolesnego dreszczowca.
I, jak można już się domyśleć z tego, że to piszę, zostałem bardzo mile zaskoczony.
"Inni" to naprawdę solidny horror. Oczywiście, fabuła jest raczej oklepana (z wyjątkiem naprawdę zwalającego z nóg zakończenia - miałem je zaspoilowane a i tak zmiotło mój mózg jak kosiarka przejeżdżająca po małym, słodkim, puchatym króliczku*), ale jej wykonanie jest praktycznie bezbłędne.
A więc po pierwsze - pani Kidman, którą generalnie uważam za aktoreczkę raczej pozbawioną talentu, tutaj przeszła samą siebie. Cytując klasyka: naaaaaaajs.
Poza tym gra aktorska jest... Po prostu przyzwoita. Pewnie, można by się od biedy czepiać kreacji dziecięcych, zwłaszcza chłopca, ale czepialstwo też powinno mieć swoje granice. Bądź co bądź nawet pod tym względem było raczej bezboleśnie.
Muzyka solidna. Niezbyt wpadająca w ucho, ale dopasowana do atmosfery.
A, właśnie, atmosfera. Powiem tak: jest gotycko. Gotycko jak jasna cholera. Dzieci uczulone na światło były idealnym pretekstem do utrzymania każdego rodzaju mroku i wykorzystano go w pełni. Jest ciemno, jest mrocznie (żeby nie powiedzieć: mhrocznie) a atmosfera jest ciężka i konkretna jak mieszanka wódki ze smołą. Zdołano uzyskać dokładnie to, czego nieudolną imitację zawarł Del Toro w "Labiryncie Fauna".
I to by właściwie było na tyle. Żeby się w pełni rozpisać nad tym, jak świetny był to film i dlaczego, musiałbym zarzucić potężnym spoilerem, większym nawet od tego, który sam sobie zaaplikowałem. Więc tylko mówię: polecam. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Film z miejsca wywalczył sobie naprawdę wysoką pozycję na moim osobistym rankingu horrorów - i podejrzewam, że nie tylko na moim.

Ocena końcowa:
8/10

*Na wszelkie zarzuty odnośnie mojego zdrowia psychicznego i jego związku z wszelkiego rodzaju sadystycznymi metaforami niniejszym oficjalnie odpowiadam - oj tam, oj tam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz